Pierwsze kroki... czyli jak zacząć żeby się nie zniechęcić i nie zrobić sobie krzywdy...
Wiele osób coraz częściej pyta mnie jak zaczynałem swoją przygodę z bieganiem, zwłaszcza to, że pamiętają jak wyglądałem jeszcze przed rokiem, i też chcieli by zrzucić parę kilo lub poprawić swoją sprawność fizyczną, czasami zdarzają się ludzie którzy trenują już jakieś dyscypliny np. siatkówka, piłka nożna itp dlatego Ci z pewnej strony mają łatwiej (lecz nie koniecznie) przygotować się do swojego pierwszego biegu na 10km. Piszę 10km z tego względu, że jakby nie patrzeć mamy najwięcej takich imprez i wcale nie daleko od swojego domu. Problem zaczyna się z ludźmi którzy nie są w stanie przebiec nawet 1km (może ktoś się zaśmieje i powie jak to można nie przebiec kilometra?! więc mówię, że można i sam tego doświadczyłem), w dużej mierze spowodowane jest to swoją wagą, złym odżywianiem, przemęczeniem itp.Właśnie do tej grupy osób chciałbym skierować ten post.
Na samym początku zanim wyjdziemy na nasz pierwszy trening musimy sobie uświadomić kilka rzeczy. Po pierwsze warto zrobić sobie jakieś badania kontrolne, być dobrze wypoczętym, i nie próbować biegać zaraz po przysłowiowym obiedzie. Osobiście kiedy zaczynałem miałem ten problem, że u osób które mają większą wagę niż powinni, na początku odradzam bieganie, ktoś może sobie pomyśleć o co mi chodzi?! stronka o bieganiu, post tak samo wiec w czym rzecz? A w tym, że na razie nasze stawy nie są na to gotowe, nie dały by rady na dłużą metę być tak eksploatowane. Dlatego jeżeli chcesz zacząć biegać, warto przed tym zrzucić parę kilo, zapytasz jak? przecież chcę właśnie zacząć biegać, żeby schudnąć a Ty mi każesz nie biegać?! Tak bo ja się na pewno nie podpiszę, bo kontuzje masz jak w banku jak w pierwszych tyg będziesz dawał za ostro czadu. Polecam zacząć od spacerów, stopniowo zwiększając dystans i tępo marszu. Fajną sprawą zwłaszcza, że mamy lato jest przejażdżka rowerem, popływanie w jeziorze. Wszytko po to, żeby rozbudzić nasze uśpione stawy i dać im znak, że chcemy z nich korzystać. Gdy już jakiś czas to porobimy (spacery,rower,rolki), można zacząć próbować biegać, mówię próbować bo mam na myśli Marszobieg (polega to na tym, że przez np. 1min idziemy marszem a następnie przechodzimy do 1min biegu), ten system pozwoli tam łagodnie dojść do godziny ciągłego biegu. Poniżej tabelka z rozpiską:
Może ktoś w tym miejscu pomyśli sobie, po co mam tak długo się z tym męczyć minuta marszu 2 min biegu itd ale powiem, że sam się z tym męczyłem ale przygotowywałem organizm do tego i wyszło mi to bardzo dobrze bo przy końcu tabeli aż się rwałem do te godziny biegu ale wiedziałem, że może i bym był w stanie to przebiec, ba nawet spokojnie ale bałem się o swoje stawy zwłaszcza kolana. Poza tym zwróćcie uwagę ile to czasu zajmuje, przez ten czas można spokojnie stracić nawet 10 kg i o ile przyjemniej będzie biegło się wtedy o ile lżej. Jest to różnica.
Drugą sprawą, nauczy nas to też wytrwałości i systematyczności w dążeniu do celu jaki sobie kiedyś wyznaczyliśmy.
Powodzenia,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz