sobota, 18 kwietnia 2015

* Poznań Półmaraton - Przygotowania, Przebieg, Powrót ;p

8 Poznań Półmaraton...

Jak to wszystko wyglądało ?!

Niby bieg jak bieg, można by rzec że oficjalny sprawdzian przed maratonem w Warszawie który odbędzie się 26.04.2015r. jednak sporo rzeczy zadecydowało o tym, że nie można owego biegu "wrzucić" do wora z innymi zawodami. Dlaczego? Dowiecie się po przeczytaniu moich wypocin, mam tylko nadzieję, że nikogo tym nie zanudzę, bo sporo rzeczy chciałbym ująć, nic nie pominąć ale pewnie o połowie zapomnę ;p he he

Podróż... 

Do Poznania wybrałem się wspólnie z kolegą z klubu KWIDZYN BIEGA Michałem, dość często jeździmy wspólnie na zawody, więc jest sporo wspólnych tematów i zawsze droga mija szybko i wesoło. Na zawody które odbywały się 12 kwietnia pojechaliśmy już dzień szybciej czyli w sobotę, było to spowodowane faktem, że organizator biegu nie przewidywał wydawania pakietów startowych w dniu startu. Owy fakt jeszcze nie tak dawno był dla mnie czymś niezrozumiałym, ale może to i lepiej przynajmniej w naszym przypadku, że zrobiliśmy to dzień szybciej bo w przeciwnym wypadku na półmaraton musieli byśmy wyjeżdżać chyba o 4 nad ranem ;p a tak na spokojnie odebraliśmy pakiety i mieliśmy jeszcze czas na odwiedzenie stoisk na targach expo oraz porobienie kilku fotek :)
Po odebraniu pakietów poszliśmy na Pasta Party Poznań Półmaraton (dla osób które nie znają tego określenia, chodzi o posiłek zazwyczaj makaronowy w celu "naładowania" się węglowodanami), gdy zjedliśmy zrobiliśmy jeszcze jedno kółeczko po targach fajnie popatrzeć na nowości różnych producentów, i gdyby ktoś maił sporo kasy na pewno by wybrał coś dla siebie ;p 
Następnym krokiem naszego wyjazdu było udanie się na nocleg, w naszym przypadku halę sportową.
To był mój pierwszy nocleg na hali przed zawodami i powiem szczerze, że tego najbardziej się obawiałem, nasuwały się pytanie czy się wyśpię, czy nie trafię na jakiś "buraków" którzy będą całą noc gadali itp itd.
Muszę przyznać, że byłem mile zaskoczony na hali kultura hala była bardzo dobrze posprzątana dlatego chciałbym w tym miejscu podziękować Panią sprzątającym które podeszły do sprawy profesjonalnie (pewnie żadna tego nie przeczyta, ale warto podkreślić ich wkład pracy, oraz perfekcyjne przygotowanie), aż miło było rozłożyć materac czy karimatę z tą świadomością, że do niczego się nie przyklei ;p Na plus zasługuję także dostęp do pryszniców bo po podróży, trzeba było się odświeżyć (traska ok 260 km). Po wieczornej toalecie wspólnie z Michałem przygotowaliśmy swoje stroje do biegu, założyliśmy chipy do butów, chwilę pogadaliśmy i poszliśmy spać :) Rano wstałem wypoczęty i naładowany pozytywną energią do zmierzenia się z dystansem 21km 97,5m :) Spakowaliśmy swoje graty i udaliśmy się na Maltę gdzie wszystko czekało już na biegaczy: czyli biuro zawodów, depozyty, szatnie, kibelki ;p i przede wszystkim START :)

Przed Startem...

Kolejnym plusem przybycia na linię startu szybciej, jest fakt że można na spokojnie się przebrać, porobić sobie kilka fotek, napić się kawy, powymieniać z innymi biegaczami cennych uwag oraz spotkania się ze znajomymi.
Chciałbym w tym miejscu pochwalić organizatora za zrobienie strefy dla zawodników na Malcie, tzn teren generalnie był ogrodzony a przy bramach stali ochroniarze (może nie w kominiarkach i z karabinami ;p)  ale sprawdzali nr startowe i wpuszczali tylko zawodników, pomogło to w walce ze sztuczny,m tłokiem bo samych zawodników i tak było sporo bo ok 8500. Bardzo mi się to podobało. Inny plus to to że było sporo toalet rozstawionych na terenie strefy dla zawodników i nie było czegoś takiego jak na innych zawodach że stoi się nawet po 10 min w kolejce ;p he he no niestety czasami tak jest ;/
Widać było profesjonalne podejście do sprawy, jedyne do czego mogę się przyczepić to słabo oznakowane strefy czasowe, może to nie problem ale mi zajęło trochę czasu zanim odpowiednio się ustawiłem tzn nie blokować szybszych biegaczy a zarazem nie być blokowanym przez wolniejszych.

 

 3-2-1 START...

Po wystrzale ruszyliśmy, adrenalina już buzowała więc nie pozostało nic innego jak biec :) Odpaliłem swoją MP3 i w drogę, teraz gdy to piszę, aż śmiać mi się che bo nawet na starcie nie wiedziałem jak mam pobiec. OMG??? Co ja gadam, no tak nie wiedziałem ;p Mówię sobie biec na maksa po życiówkę czy zrobić to tak jak w planie czyli ma być to sprawdzian przed maratonem który miał być 2 tyg później. Miałem straszny mętlik bo nawet przed zawodami gdy rozmawiałem z kolegami z klubu i nie tylko zdania były podzielone, jedni mówili że mam biec na maxa inni żeby gdzieś na 75-80% mocy bo nie dam rady się w pełni zregenerować do maratonu ;/ Zastanawiałem się nad tym, przez dobre 2 kilometry ;p Przykleiłem się do gościa z balonikiem (tzw. zając) na którym widniał czas 1:30 :) 
Z szybkich wyliczeń wychodziło mi, że na taki czas średnia biegu będzie wynosiła 4;16/km mówię sobie kurcze ale kosmos ale trudno jak już stoję to biegnę najwyżej spuchnę na 3 km ;p
Po paru kilometrach patrzę, że średnia biegu wychodzi mi 4:12/km szok, mówię sobie za szybko!!! padnę zaraz ale biegłem dalej. Muszę przyznać, że fajnie biegnie się z "zającem" z tego względu że nie trzeba nic robić, można się zupełnie wyłączyć odpalić dobrą muzę i biec, bez patrzenia na zegarek i tempo wszystko za nas robi ;p Biegłem tak za nim do 14km później odpuściłem, nie wiem czy bym dotrwał do mety tym tempem, możliwe, że tak ale na pewno nie był gotowy na maraton tym bardziej, że to właśnie on jest priorytetem moich zimowych treningów. Niektórzy patrząc na moje między czasy pewnie powiedzą o "spuchł" za szybko zaczął i nie daje rady, możliwe jednak wtedy też zdałem sobie z tego sprawę, że mam ten maraton itp itd może też po prostu spanikowałem ;p Nie potrafię na to odpowiedzieć więc urwę temat biegu tzn czasu w jakim biegłem, wiem, że ktoś kto już ma jakieś pojęcie może wytykać mi, że źle pobiegłem, bo pierwszą połowę biegnie się wolniej a drugą szybciej a tu jest odwrotnie;p wiem wiem przyznaje się i biorę wszystko na przysłowiową "klatę". Jedyne to mogę powiedzieć, że i tak zrobiłem życiówkę ale nie jestem w pełni z tego zadowolony bo kompletnie nie wiedziałem jak ten bieg biec :)


Chciałbym jeszcze powiedzieć kilka  zdań o organizacji biegu. Mianowicie trasa była dobrze oznakowana, odpowiednio zabezpieczona przez służby ratownicze i organizacyjne. Punkty odżywiania były rozstawione średnio co około 5 km na których były: woda, izotonik, cukier, czekolada, banany :) Można było się napić i najeść he he. Biegło się po niej przyjemnie mimo kilu podbiegów, i wietrznej pogody która zmieniała się co chwilę raz zimny wiatr raz gorąco ;/ nie lubię takiej pogody bo niewiadoma jak się ubrać. Śmiać mi się chce z tego, że jak wbiegaliśmy już na ostatnią prostą przed metą stała nadmuchana brama myślałem, że to meta więc biegłem na maxa jakieś 100 metrów jestem pod nią a tu się okazało, że to jakaś reklama he he meta była ze 150 metrów dalej, masakra myślałem, że padnę ale dałem radę.
Chciałbym jeszcze w tym miejscu napisać parę słów o skarpetkach kompresyjnych firmy Royal Bay Polska. Mianowicie był to mój pierwszy start na takim dystansie w owych skarpetach, zawsze miałem problem podczas dłuższych treningów z bolącymi mięśniami przy piszczelach, kompresja sprawdziła się tu bardzo dobrze podtrzymywała łydki przez cały okres biegu co znacznie ułatwiło bieg a o bolących mięśniach mogłem zapomnieć, nie jestem jakimś specjalistą ale widzę różnice między bieganiem z kompresją a bez niej. Dodatkowo skarpety super odprowadzały pot i nie miałem wrażenia że "pływam" w butach ;p




Po przekroczeniu mety czekały na wszystkich uczestników bardzo ładne medale :)
Po biegu każdy z uczestników mógł udać się na posiłek regenerujący oraz wypić zimne piwko w celu uczczenia swojego wyczynu :)
Podsumowując cały wyjazd jestem zadowolony z faktu, że tak jak widnieje na medalu "...Mój ślad pozostał w Poznaniu..." Dobra impreza którą na pewno warto polecić :)


Oficjalna życiówka 12.04.2015