czwartek, 22 września 2016

Brakuje Ci pomysłów na śniadanie spróbuj pysznych pełnoziarnistych placuszków

Placuszki pełnoziarniste z pomidorem, oliwkami oraz fetą.

Chyba każdy z Nas ma ten problem co zjeść na drugie śniadanie, z tym problemem zwłaszcza borykają się osoby które są na diecie, zależy im (nam) na posiłku który będzie pełnowartościowy, zdrowy, syty ale przede wszystkim mało kaloryczny. Sam mam z tym problem, na nic zdało się już żonglowanie kolejnymi owocami które lądowały w mojej owsiance. Przyszedł czas na coś nowego, nie śmiem nawet twierdzić, że owsianka idzie u mnie w odstawkę, tylko chciałbym zaprezentować alternatywę w tym celu żeby nie wpaść w tzw posiłkową monotonię oraz zafundować własnemu podniebieniu jakiś inny smak, który naprawdę jest zadziwiająco dobry jak na tak proste składniki, zresztą sami zobaczcie co znajdziemy w składzie placuszków:
Mąka pełnoziarnista ok 40g
Jako (średnie)
Oliwa z oliwek 3g
Pomidor  140g
Oliwki zielone 5g
Czosnek 1/2 ząbka
Ser typu feta 30g
Zioła prowansalskie 2g
Kiedy wszystko uda nam się skompletować a pewnie większość rzeczy znajdziemy w domu bez wychodzenia do sklepu możemy zabierać się za przygotowanie naszego posiłku. Dodam tylko, że jeśli ktoś będzie chciał zrobić sobie więcej placków np dla dwóch osób lub na kilka posiłków analogicznie mnożymy składniki ;)
WYKONANIE: Jest banalnie proste, pomidora myjemy i sparzamy wrzątkiem tak aby oddzielić od niego skórkę, następnie kroimy go w drobną kosteczkę podobnie zresztą robimy z oliwkami i fetą. 
Następnym krokiem jest wsypanie mąki do jakiegoś pojemniczka wbicie do niej jajka i dodanie wcześniej pokrojonych produktów. Do pojemniczka dodajemy też zioła prowansalskie i łyżeczkę oliwy oraz wyciskamy pół ząbka czosnku. Gdy wszystko wyląduję już w jednej misce, mieszamy i ugniatamy to na jedną masę, w tym zadaniu pomoże nam widelec :) Gdy mamy już przyszykowaną masę smażymy placuszki na małym ogniu, tutaj wielkość i ilość zależy tylko od waszej wyobraźni, jak kto woli zrobić sobie 5 małych placuszków czy 2 duże. W tym miejscu przypomina mi się kawał (tylko bez obrazy)... "Kelner w pizzerii pyta blondynkę na ile kawałków ma przekroić pizze na 4 czy 8 ta się na niego spojrzała, uśmiechnęła i  powiedziała nie no na 4, przecież 8 nie zjem..."
i tym miłym akcentem życzę wszystkim smacznego oraz żeby nie mieli dylematów ile placków zrobić z przygotowanej masy ;p
Zapomniał bym o najważniejszym, kaloryczność posiłku prezentuje się w następujący sposób:
Wartość energetyczna: 300kcal
Białko: 16,1g
Tłuszcz: 14,5g
Węglowodany: 25,2g
Błonnik: 5,7g



 

 

środa, 21 września 2016

Abc Biegacza w roli testera :)

Na samym początku warto by napisać coś o sobie...

Nazywam się Mariusz, mam 31 lat i "chciałbym" pochwalić się swoją przygodą a wręcz nowym etapem w życiu jakie dało mi bieganie :)
NIE ŻYJEMY BY LEPIEJ BIEGAĆ, BIEGAMY BY LEPIEJ ŻYĆ!!!

Jak to wszystko się zaczęło?
     Wszystko zaczęło się w czerwcu 2013r. ważyłem wtedy dobre 98kg przy wzroście 178, a 27 lipca miałem wziąć ślub z moją (już) żoną Agnieszką. Zrobiło mi się trochę głupio, że doprowadziłem się do takiego stanu, z własnego lenistwa i głupoty mianowicie objadanie się wieczorami + spore ilości piwka. Chciałem ze sobą coś zrobić, to już był pierwszy krok do sukcesu ;p przekopywałem internet (he he popijając piwko) i szukałem stron o tym jak zgubić kilogramy, myślałem nad jakimś sportem i padło na bieganie, myślałem sobie, że tak będzie najłatwiej i najszybciej (w pewnym stopniu miałem rację ale nie do końca).
Przekopując kolejne strony internetowe, fora i blogi trochę się irytowałem bo większość stron była dla tych którzy już to robią parę lat mają jakieś sukcesy a ja po prostu chciałem schudnąć. Aż pewnego dnia natrafiłem na blog Biegowo i okołobiegowo oraz fanpage Trzymam tempo  (do których z całego serca zachęcam i polecam), postanowiłem napisać do osoby która to prowadzi (mówię sobie co mi tam i tak nie odpiszę, bo pisałem do wielu a On jako jedyny odpisał), śmieszne jest to, że jeszcze tego samego dnia miałem odpowiedz, z konkretnymi wskazówkami co aż mnie zamurowało. Byłem już podbudowany wiedziałem jak zaczynać co robić na początku tylko brakowało mi jeszcze jednego, impulsu żeby zacząć ;p Powtarzałem sobie z tygodnia na tydzień, że od pon zaczynam tylko nie powiedziałem od którego, aż pewnego razu przekopując internet trafiłem na grafikę na której był tekst:
PAMIĘTASZ JAK MÓWIŁEŚ ZACZNĘ OD PONIEDZIAŁKU? TO DZIŚ!
Po tych prostych słowach coś we mnie wstąpiło, nie potrafię tego opisać, jakiś wewnętrzny głos kazał wstać mi od kompa i iść na trening. Początki przypadały na przełom czerwca i lipca akurat wtedy było bardzooo gorąco :( (wyobraźcie sobie gościa który waży prawię 100kg i biegnie jeszcze w upalny dzień) dlatego na początku starałem biegać późnym wieczorem bądź nad ranem, żeby z nikim się nie mijać, zwłaszcza, że pewnego razu poszła w moją stronę wiązanka od gości których mijałem coś w stylu pacz jak się zasapał, zaraz na zawał padnie ;/ nie były to miłe słowa zwłaszcza dla osoby która postanawia zacząć swoją przemianę i walkę o każdy centymetr przebiegniętego dystansu. Zdałem sobie sprawę, że czasami trzeba odbić się od dna żeby coś osiągnąć, z perspektywy czasu patrzę na to, że może gdyby nie te teksty to zaprzepaścił bym treningi, załamał się i dalej nic nie robił, lecz z natury jestem uparty, zawzięty i walczę o cel jaki sobie postawiłem. Te słowa dały mi takiego kopa, że powiedziałem sobie w myślach, że ten się śmieje kto się śmieje ostatni.
I tak z treningu na trening pokonywałem kolejne kilometry, aż pewnego razu postanowiłem wystartować w zawodach były to moje pierwsze zawody na dystansie 10 km na atestowanej trasie :) Wybór padł na Bieg Niepodległości w Gdyni (z racji tego, że jestem z Kwidzyna miałem tam praktycznie najbliżej ;p) 11.11.2013.
Ukończyłem ten bieg z czasem 54 min :) Byłem mega szczęśliwy ale to był kolejny impuls do podjęcia walki z własnymi słabościami i pokonywaniem coraz to wyżej stawianych celi.
Po biegu postanowiłem jeszcze bardziej oddać się bieganiu, a właściwie pasji jaka z tym powstała.
Jednak z bieganiem jest tak, że w pewnym momencie che się więcej i więcej i więcej i tak powstał pomysł na początku roku 2015 żeby pobiec w jakimś maratonie ;)Z chwilą pojawienia się myśli w mojej głowie o udziale w maratonie, musiałem się zdecydować właściwie wybrać miejsce w którym chciałbym zadebiutować, powiem że rozważałem nad dwoma opcjami mianowicie Maraton w Dębnie oraz Orlen Warsaw Marathon. Po długich przemyśleniach padło na Warszawę, która bliska jest mi sercu ;) Po wybraniu miejsca pojawił się kolejny problem, z którym męczyłem się dobre dwa tygodnie, mianowicie chodzi mi o plan treningowy. Internet, aż kipi od ilości planów maratońskich wczytywałem się w nie analizowałem, przeglądałem komentarze i powiem szczerze, że zgłupiałem ;p Do tej pory plany jakie realizowałem na 10 km opierały się na zapiskach Pana Jerzego Skarżyńskiego który rozpisywał plany w swojej książce "Biegiem przez życie", bardzo mi one odpowiadały i wykręciłem na nich parę życiówek :) Dlatego na jednych zawodach bodajże w Gdyni tak się złożyło, że swoje stoisko właśnie miał Pan Jurek, zakupiłem u Niego książkę "Maraton"  zdecydowałem się na realizację planu według jego wskazówek, które okazały się trafne bo maraton pokonałem z czasem3h30min7sek :) :) :)
Co do prowadzenia bloga, długo się wahałem czy jest sens aby go prowadzić, namawiali mnie znajomi i w końcu się zdecydowałem. Tym bardziej, że uświadomiono mi, że jest więcej osób które chciały by zacząć biegać a nie wiedzą się jak za to się zabrać, może nie prowadzę tego w sposób idealny może sam na wielu rzeczach się nie znam, ale nie było by jeszcze osoby której bym nie odpisał czy czegoś doradził. Co zostało docenione i w chwili obecnej mam już pRAWIE 3500 polubień i ciągle rośnie he he czyli coś w tym jest :) Ale największą zapłatą za to jest to jak ktoś napisze, że dzięki mnie zaczął biegać :) to jest najpiękniejsze co może być :) Nie zależy mi na tym czy będę rozpoznawany czy ktoś da mi laika pod zdjęciem itp itd dla mnie liczy się to, że mogę komuś pomóc i to jest najpiękniejsze. Strona którą prowadzę
www.facebook.com/abcbiegacza oraz mój blog: http://kwidzynskibiegacz.blogspot.com/
Został utworzony po to, aby służyć radą innym ludziom, a w szczególności skierowany jest do osób z nadwagą, leniwych tych którzy myślą, że bieganie nie jest dla nich itp itd Dlaczego? Bo sam byłem grubym, śmierdzącym leniem który zapierał się, że w życiu nie zacznie biegać ;p Jednak to się zmieniło i może zmienić się u każdego wystarczy chcieć i być systematycznym.
Co bieganie dało mi w życiu ?! To, że zgubiłem prawie 30kg to jedno, ale poza tym nauczyło pokory, cierpliwości, dystansu do samego siebie. Poza tym, kształtuje charakter i pozwala się mega odstresować tym bardziej, że pracuje jako Ratownik Medyczny i mam często styczność z dość drastycznymi scenami ;/ Bieganie pozwala mi się zrelaksować ale zarazem naładować baterię na kolejne dyżury. Poza tym, dzięki bieganiu zerwałem z nałogami :)

Reprezentujesz jakąś firmę ?! Masz coś do rozreklamowania bądź szukasz testera ?! DOBRZE TRAFIŁEŚ !!!

Jeśli moja historia życia Ci się spodobała i chciałbyś przyczynić się do dalszego mojego rozwoju a przy okazji rozreklamować swoją firmę, działalność gospodarczą bądź po prostu wesprzeć zarówno mentalnie jak i materialnie zachęcam do podjęcia współpracy :) Forma oczywiście do ustalenia jestem otwarty na wszystkie propozycje, kwestia dogadania :p
Blog nie powstał w celach zarobkowych więc jeśli o to masz obawy bądź spokojny :) 
Pamiętaj dobro dane zawsze do Ciebie wraca...
Ps. Chciałbym podziękować firmą które nie bały się zaufać. Zaufać sportowcowi amatorowi, dla którego bieganie stało się pasją, pasją którą promuje i stara się zarażać innych. Wasze produkty wiele mi pomogły i pomagają w dalszym ciągu, bez Waszego wsparcia na pewno nie zaszedł bym tak daleko jak zaszedłem do tej pory :) 
Przesyłam Wam sponsorzy i ludzie dobrego serca biegową pionę oraz do zobaczenia na biegowym szlaku :)

W celu podjęcia współpracy zachęcam do kontaktu:
kwidzynskibiegacz@gmail.com

poniedziałek, 19 września 2016

II Bieg GKM Łączy Pokolenia 17.09.2016

Kilka słów o biegu, oczyma organizatora...

 

Druga edycja cieszącego się niezwykłą popularnością biegu GKM Łączy Pokolenia!
GKM Grudziądz S.A. włącza się do projektu "Europejski Tydzień Sportu"! Z tej okazji nasz klub organizuje drugą edycję Biegu GKM Łączy Pokolenia. Ta odbędzie się już 17 września o godzinie 12:00!
Pierwsza z imprez rozegrana w marcu 2015 roku zakończyła się sukcesem. Teraz organizujemy ją w ramach projektu "Europejski Tydzień Sportu 2016", który będzie trwać w dniach 10-17 września. Jego ambasadorami są takie gwiazdy polskiego sportu jak m.in. Zofia Klepacka, Jerzy Janowicz, Oktawia Nowacka, Czesław Lang, Marta Domachowska, Maciej Lepiato, Justyna Kozdryk oraz Artur Siódmiak. Ta ogólnoeuropejska kampania realizowana pod hasłem #BeActive (Bądź Aktywny) ma zachęcić do aktywnego trybu życia w ciągu obchodów tygodnia oraz przez cały rok. Impreza jest organizowana pod auspicjami Ministerstwa Sportu, a cały projekt ETS współfinansowany w ramach programu Unii Europejskiej Erasmus+.
Areną będzie oczywiście H4 i grudziądzki Park Miejski. 5-kilometrowa trasa biegu rozpoczyna się i kończy na torze żużlowym, a uczestnicy wyruszą do boju spod maszyny startowej. Już wkrótce ruszą zapisy, jednak ilość miejsc będzie w nich ograniczona, gdyż zarejestrować do biegu będzie mogło się pierwszych 200 osób. Będą one musiały uiścić opłatę w wysokości 10 złotych, która w całości zostanie przeznaczona na pokrycie kosztów organizacji. Na wszystkich zarejestrowanych uczestników biegu na mecie czekać będą pamiątkowe medale oraz zestaw atrakcyjnych gadżetów, z kolei najlepsza trójka stanie na podium i otrzyma nagrody specjalne.

Pozostali zainteresowani także będą mogli wziąć udział w biegu. Nie zabraknie w nim także przedstawicieli MRGARDEN GKM - zawodników oraz działaczy na czele z Krzysztofem Buczkowskim i trenerem Robertem Kempińskim. Będzie więc to doskonała okazja do integracji z grudziądzkim środowiskiem żużlowym i wspólnym pożegnaniem z jakże udanym sezonem 2016.


 

Skąd pomysł na ten bieg ?!

 

Może na samym początku powiem, że sam nie wiem dlaczego ale bardzo chciałem pobiec w pierwszej edycji niestety nie udało się zgrać grafiku ;/ Jak dowiedziałem się o II edycji he he też śmieszna sytuacja bo na dyżurze ;p W przerwie obiadowej przeglądałem lokalną prasę w której natrafiłem na informację o organizowanym biegu, szybka analiza grafiku okazało się, że mam wolne :) Może nie był to dogodny termin bo akurat schodziłem z dobowego dyżuru ale co tam ;p to że po treningach biegam to już chyba wszystkich do tego przyzwyczaiłem, że zdarzyło mi się pojechać na zawody to już rzadziej ale miało tak miejsce z biegiem w Żninie ;p
Sama impreza była dość kameralna biegaczy było około 200, mimo to podszedłem do tego jak do każdych innych zawodów czyli nie patrzeć na innych skupić się na sobie, wykonać założony cel i wrócić do domu :) Co w pełni udało się zrealizować nawet mile się zaskoczyłem ;) 

Kilka zdań o imprezie... 


Jak to wszystko wyglądało w praktyce? czyli kwestie organizacyjne, trasa, oraz atmosfera podczas imprezy.

Powiem szczerze, że jestem mile zaskoczony zorganizowaniem tej imprezy, troszkę irytuje mnie jak ktoś potrafi tylko krytykować, i widzieć same negatywy pomijając pozytywy. Może ktoś potrafi tylko brać a nie dawać?! Ale to nie o tym ma być ten post... Chciałem tylko o tym napomknąć, bo sam bardzo często się na tym łapię na szczęście o tym coraz częściej mogę mówić w czasie przeszłym.
Wracając do kwestii organizacyjnej, chciałbym tylko podkreślić, że uczestnictwo w biegu było możliwe po opłaceniu tzw wpisowego które wynosiło... UWAGA TYLKO 10zł !!! mimo niskiej ceny bieg był zorganizowany lepiej jak nie jedna droższa impreza ;)
     Wydawanie pakietów szło sprawnie i przyjemnie, nie było problemów ze znalezieniem biura zawodów. Po odebraniu pakietu wyskoczyłem na krótką rozgrzewkę po pobliskim parku. 
Po rozgrzewce udałem się na tor żużlowy z którego był start, powiem szczerze, że byłem pierwszy raz na stadionie żużlowym a tym bardziej na torze, może dlatego też zależało mi na tym aby pobiec w tym biegu. Bardzo fajnym pomysłem było ruszanie z pod tak zwanej taśmy. Na godzinę 12 zaplanowany był start, w pewnym momencie usłyszeliśmy odliczanie 3,2,1 Start!!! Taśma poszła w górę adrenalina zresztą też i ruszyliśmy, cel jaki sobie postawiłem to przebiec dystans poniżej 20min, dlaczego nie szybciej? bo to i tak było szybko he he zwłaszcza, że tydz po biegu zaplanowany jest start w maratonie nie chciałem się forsować, dodatkowo trasa była w niektórych miejscach hmm nie sprzyjająca na bicie rekordów, poza tym nie każdy bieg musi kończyć się życiówką (powoli do tego dorastam). Założenie się udało, choć przez chwilę się wystraszyłem he he na samym starcie zjawisko bardzo dobrze znany po podniesieniu taśmy i starcie byłem chyba z 20 no może 15 po wybiegnięciu ze stadionu byłem już 10 ;) myślę sobie kurcze jaka mocna czołówka, nie przyspieszałem tylko biegłem swoje czyli poniżej 4:00/km po niecałym kilometrze wyklarowała się czołówka i tak już z każdym kolejnym kilometrem oddalaliśmy się od całego peletonu. Bieg minął szybko i przyjemnie :) 
Razem z biegaczami z miejsca 1 i 3 troszkę nadrobiliśmy trasy bo zostaliśmy źle pokierowani i dodatkowo zrobiliśmy jeszcze kółko na około stadionu stąd prawie 500metró więcej ;/ Mimo to utrzymaliśmy swoje pozycje i wbiegliśmy na metę z dość sporą przewagą nad innymi biegaczami ;) 
Na mecie każdy z uczestników otrzymał pamiątkowy medal oraz imienny dyplom wypisywany przez zawodników GKM-u.
Dodatkowo na mecie była rozdawana woda która bardzo się przydała w ten słoneczny dzień. 
Co mogę powiedzieć w ramach podsumowania? Mi osobiście bieg się podobał i pewnie na kolejną imprezę też przyjadę jak będę miał wolne, co bym zmienił w biegu? Może podniósł bym cenę biegu dołożył coś do pakietu startowego, fajna była by też koszulka okolicznościowa w ramach pamiątki. szkoda, że nie było pucharów dla zdobywców 1-3 pewnie tak piszę bo stanąłem na pudle, pewnie tak ale fajnie by było owy puchar zdobyć miła pamiątka ;p Poza tym bieg z zabezpieczeniem medycznym, fotografami oraz dość sporą liczbą kibiców... Wszystko zamykało się w jedną fajną całość. Moim zdaniem kolejna edycja na pewno będzie bardziej dopracowana zwłaszcza jeśli chodzi o oznakowanie trasy bo powiem szczerze, że na ścieżkach w parku szło się zakręcić ;p 

Ps. Podziękowania dla chłopaków z pudła dzięki za cenną wymianę uwag i miłą rozmowę oraz wspólny bieg :)

niedziela, 11 września 2016

3 stary 1 podium i 2 życiówki... A to wszystko w 2 tygodnie :x

Kilka zdań zamiast wstępu...

Na początku chciałbym przeprosić, za moją bierną postawę jeśli chodzi o umieszczanie postów na bloga, zdaję sobie sprawę, że tłumaczenia tego faktem większej koncentracji na profilu Abc Biegacza (Facebook) to kiepski powód. Więc może spróbuję wytłumaczyć się tym, że to był dla mnie bardzo zwariowany czas który można sprowadzić do kilku elementów które były powtarzane na okrągło PRACA-DOM-RODZINA-TRENING. Dodatkowo wiadomo jak to w wakacje okres urlopowy, ja co prawda nie miałem urlopu bo wykorzystałem go zaraz po urodzeniu swoje córeczki, ale chciałem być fer wobec kolegów i koleżanek z pracy i można powiedzieć, że tych dyżurów troszkę się skumulowało w małym odstępie czasowym, na szczęście powoli wraca wszystko na właściwe tory i tak jak to bywa z serialami i innymi programami w TV - powracają z nowymi emocjami mam nadzieję, że i tak będzie z blogiem, mam w planach kilka zmian które znacznie ułatwią poruszanie się po blogu ale to nie o tym teraz, przejdźmy może do sedna a mianowicie trzech starów które wniosły do mojego świata biegowego wiele, co konkretnie?! Przełamanie! i wiarę we własne możliwości :)



I BIEG PRZEŁAJOWY O PUCHAR WÓJTA GMINY SADLINKI 20.08.2016

Z tym biegiem była wielka niewiadoma tzn do ostatniej chwili nie wiedziałem, że w nim wystartuje ;p Przeważyło o tym fakt, że bieg został zorganizowany przez klub w którym obecnie biegam i na chwilę obecną żadnej zmiany nie przewiduję (to tak dla ciekawskich ;p). Jak to się stało, że nie wiedziałem o biegu organizowanym rzez mój klub? tak jak wcześniej pisałem był to okres w którym miałem większą ilość dyżurów i nie ogarniałem innych spraw he he.
Później myślałem, że będą to tylko biegi dla dzieci, jednak praktycznie na ostatnią chwilę udało mi się zapisać, gdyż miejsc było tylko 100 a lista zawodników uzupełniła się bardzo szybko.
Co to był za bieg? Powiem, że sama organizacja przebiegła bardzo dobrze jak na pierwszy raz oczywiście chciałbym wypowiedzieć się obiektywnie mimo jako członek klubu Traktor Team Gmina Kwidzyn przez który bieg był organizowany. Według mnie zacznę może od minusów bo jest ich miej ;p Na przyszłość będziemy wiedzieć o rozstawieniu śmietników na całym terenie przebywania przez biegaczy bo z tym był problem zwłaszcza po zjedzonym posiłku regeneracyjnym, oraz o lepszym nagłośnieniu podczas imprezy, wiadomo każdy widział coś innego mi tylko to rzuciło się w oczy. Co do plusów widzianych moimi oczyma, to przede wszystkim jednym wielkim plusem była (jest) Pani Kasia prezes klubu Traktor która włożyła sporo nerwów i serce aby bieg wyglądał tak jak wyglądała, kolejny plus to dla wiceprezesa Tomka za świetne komentowanie imprezy (ma do tego talent chłopak), jak już jesteśmy przy organizatorach to wszyscy zasługują na pochwałę.
Jeśli chodzi o trasę to może wielu z uczestników się zdziwiło, że bieg na 5km miał 5km może ktoś pomyśli masło maślane ale sami wiecie jak to jest z kilometrażem na trasie jednak tutaj bardzo dokładnie czuwał nad tym Piotr który wymierzył trasę zarówno na zegarku Polar porównał z Garminem oraz opierając się na Endomono. Co pozwoliło osiągnąć minimalną różnicę w dystansie mi na mecie wyszło 5km 40 metrów więc szacun :)
Co do tras to start był uplasował się w szkole w Sadlinkach i również tam była meta. Trasa wiodła przez leśne utwardzane drogi ale nie zabrakło na niej też kocich łbów (czy jak to się mówi ;p chodzi o kostkę) a także małego odcinak po asfalcie. Osoby które biegły mogą potwierdzić (i pewnie wielu osób to zmyliło), że mimo dróg płaskich jak stół w okolicach Sadlinek w tym przypadku pierwsze 2,5 kilometra to podbieg a ostatnie 300m podbiegu dało ostro we znaki na szczęście na szczycie góry był nawrót który pozwolił się na nowo rozpędzić :)  Czas z jakim przekroczyłem metę to 19:11 co pozwoliło mi to zająć 6 miejsce w kat. open oraz 1 w kat.M30 :) :) :)
Bieg uważam do bardzo udanych wiem, że za rok jak będzie taka możliwość to też w nim pobiegnę i ponad 2km podbieg mnie nie odstrasza ;) Fajna kameralna impreza którą warto dopisać do własnej listy ulubionych biegów ;) Może za rok Pani Wójtowa zezwoli na większą ilość osób było by super. Zapomniałem napisać najważniejszego bieg był darmowo :) W dodatku po biegu była loteria na której były całkiem sensowne fanty i ich ilość pewnie zagięła by nie jedną większą imprezę ;p



Jak szaleć to na całego dzień po biegu na 5km crossu pojechałem sprawdzić się na asfalcie podczas III DYCHY NAD WISŁĄ 

Dokładnie tak jak w opisie nie ma w tym żartu ;) Naładowany pozytywną energią która płynęła ze zdobycia !miejsca w kat. wiekowej + buzujące endorfiny skierowały mnie do pięknego miasta Tczew. 
W ten dzień z prognoz pogody miało być pochmurnie z przelotnym deszczem czyli idealna pogoda na życiówkę ;) nogi jeszcze troszkę spięte po "wczorajszym starcie" ale endorfiny które pulsowały we krwi dawały zastrzyk energii. Na zawody pojechaliśmy w dość silnym składzie (według mnie mógłbym pokusić się o stwierdzenie że pojechała naprawdę mocna ekipa, oczywiście bez urażania innych ale jak to sami w klubie wiedzą jesteśmy biegowymi świrami) i wiadomo było, że będzie walka do ostatniego metra :) Uwielbiam ten stan zdrowej rywalizacji za co Wam dziękuję, mowa o Leszku i Andrzeju ;) Razem się motywujemy a na poszczególnych zawodach wyprzedzamy się wzajemnie,i to jest w tym sporcie piękne, że nie ma w nas nienawiści złożeczenia czy zazdrości potrafimy cieszyć się z sukcesów kolegów, ale oczywiście w sercu mamy duszę wojownika i każdy z Nas wie, że na następnych zawodach zrobić wszystko byle wyprzedzić tego, przez którego było się wyprzedzonym.
Te zawody zarówno mnie ucieszyły jak i zdołowały ;/ uczucia mieszane ale ciekawe doświadczenie.
Podczas startu oczywiście prognozy pogody się nie sprawdziły i już z chwilą odbierania pakietów zaczął lać deszcz, nie wspominając już o tym, że z chwilą wystrzału startera zaczęło lać jeszcze mocniej, ale sam deszcz nie przeszkadzał mi tyle co "głupie osły" bo inaczej ich nie nazwę, przepraszam za wyrażenie ale to coś co mnie najbardziej denerwuje. Mowa tu o ludziach którzy w życiu nie przebiegli 10km poniżej godziny a ustawiają się na linii startu ;/ masakra pytam po co ?! co im to daje?! chyba jarają się tym, że blokują kogoś kto w tym momencie chciałby sprawdzić się podczas biegu do którego przygotowywał się kilka miesięcy, pamiętam jak ja pojechałem na pierwsze zawody biegałem w granicach 55min ustawiłem się na czas 1h. Nie blokowałem nikogo, nikt nie blokował mnie a dodatkowo nie musiałem na początku narzucać morderczego tempa. Ok bo nie o tym to wpis ;p
Trasa była naprawdę szybka mimo kilku podbiegów i ostrych zakrętów dodatkowo utrudniał deszcz który miejscami z asfaltu robił lodowisko ;/ mimo to moja średnia biegu TERAZ UWAŻAJCIE ;) WYSZŁA 3:47KM/MIN !!!!!!!!!! Masakr jakaś ?! sam w to nie wierzę, szkoda tylko że trasa była skrócona do 9,5km bo była by fajna życiówka ;p Ale powiem Wam, że jak przekraczałem metę i spojrzałem na zegar to aż się wystraszyłem 35:27 grubo ;p


 
Generalna próba przed maratonem czyli... Start w 26 Półmaraton Philips Piła

Skłamał bym jak bym napisał, że pojechałem na ten bieg "na zaliczenie" wiedziałem, że od samego początku poprzeczka będzie zawieszona bardzo wysoko, może dla tego już parę dni szybciej chodziłem z miejsca na miejsce przy czym nie mogłem się skupić, masakra dawno nie miałem takiego stanu zarówno podniecenie i chęć wystartowania mieszała się z każdą chwilą bardziej ze strachem głupimi myślami, że nie dam rady itp itd. Sam sobie zawiesiłem poprzeczkę wysoko, postanowiłem złamać dla wielu biegaczy "magiczną" barierę 1h30min co prawda na treningu udało mi się zrobić czas 1:28:30 ale to po bieżni na stadionie ;p czyli po płaskim he he więc wyjazd do Piły był jedną wielką niewiadomą.
W ponad 200km wyprawę wybrałem się z koleżanką z klubu która podobnie jak ja pojechała walczyć o życiówkę ;) podczas drogi może nie było za dużo rozmów bo chyba za bardzo koncentrowaliśmy się na biegu, mimo to droga przebiegła sprawnie i bezpiecznie.
Gdy dojechaliśmy na miejsce mieliśmy mały problem z zaparkowaniem auta, więc po odbiór pakietów musieliśmy przejść spory kawałek, dodatkowo (jak dla mnie) utrudnieniem był fakt, że biuro zawodów (wydawanie pakietów) i depozyt były w dwóch różnych miejscach, co spowodowało to dłuższym spacerem ;p
Wszystko wyliczyliśmy sobie praktycznie na styk, tak więc po odebraniu pakietów przebraniu się mieliśmy raptem 30 min na przeprowadzeni rozgrzewki i ustawienie się w odpowiedniej strefie startowej. Jeszcze przed startem udało mi się spotkać z dwoma "czytelnikami" fajnie było Was chłopacy w końcu poznać na żywo (gratulacje z biegu bo naprawdę dobre czasy).
I w pewnym momencie słyszę, że zaczynają odliczać do wystrzały ciarki przeszły mi po plecach i prawie się os*ałem ze strachu mówię sobie nie dam rady to za długi dystans ;/ O co chodzi? dzień przed startem rozmawiałem z trenerem który powiedział mi, że mam zacząć spokojnie 4:05/km i tak po pierwszych metrach dotarło do mnie ile to jest tak naprawdę ;p więc nogi zrobiły się jak z waty, żeby za długo nad tym nie myśleć podkręciłem mp3 praktycznie na maxa akurat leciał kawałek (dość stary, ale z mojej młodości) WWO Damy Radę i jakoś napędziło mnie to ;) w mojej głowie włączył się tryb bieganie reszta nie istniała i tak po pierwszym km patrzę na zegarek i załamka ;/ 3:45 myślę sobie no to dupa za szybko zaraz spuchnę ;/ kolejny km znowu w okolicach 3:48/km mówię muszę zwolnić bo to mnie zabije mówię kurcze toć to nie bieg na 10km tylko ponad 20 :p starałem się zwalniać ale nogi leciały jak szalone dodatkowo muza napędzała i tak 10km przekroczyłem z czasem 39min31s wtedy zacząłem się bać i zastanawiać czy dotrzymam takie tempo?! Zawiecha nad tym tym trwała dobre 5km he he i gdy zobaczyłem że przebiegłem 15 km poniżej godziny wiedziałem już, że nie ma co się zastanawiać tylko trzeba to utrzymać walka miała trwać jeszcze 6km więc zacisnąłem zęby co widać na fotce i mówię do to jazda będzie ogień :) I tak było kilometr po kilometrze czułem, że słabnę ;/ co prawda tępo utrzymywało się w granicach 4:00/km ale dopadł mnie jakiś strach, że nie dam rady myśli kumulowały się w głowie i chyba w tym momencie za dużo myślałem, że coś może nie wyjdzie  tak itp itd i wtedy spojrzałem na zegarek 19 km pokonałem z prędkością 4:20/km mówię sobie nie nie ma takiej opcji prędzej padnę jak mam zwolnić i tak się stało 20 km w granicach 4:00/km a ostatnie kilometry do odcinki linię mety przekraczałem w tępię 3:20/km (szoooooooooooooookkk) ale mój kolega Rafał może to potwierdzić, że na mecie jakby ktoś zapytał się jak mam na imię pewnie bym
mu nie odpowiedział ;p
Czy warto było biec do przysłowiowej odcinki?! Sami oceńcie ;p Czas na mecie 1h24min59s Ogień :)
Powiem szczerze, że nawet mi się to nie marzyło żeby przebiec połówkę w takim czasie, dodatkowo cieszy mnie bardziej fakt, że wynik zrobiłem na trasie atestowanej czyli od tego dnia taki oto wynik wpisuję w swoje biegowe CV ;)
Podjarany tym faktem z upragnieniem czekam na swój drugi maraton po raz kolejny w Warszawie cel ?! poprawić swoją życiówkę która wynosi 3:30:07 jak nic się nie wydarzy to czysta formalność, ale nie zapominajcie, że maraton rządzi się własnymi prawami ;)
Ps. Chciałbym podziękować Wszystkim tym, którzy podczas biegu przybili pionę oraz na mecie rozmawiałem z wieloma biegaczami którzy śledzą moje wypociny ;) Jeszcze raz dzięi za miłe słowa cenne uwagi i do zobaczenia na kolejnych zawodach ;)