niedziela, 31 sierpnia 2014

Gorzka pigułka każdego biegacza...

 

 A miało być tak pięknie...

Coś jednak nie poszło?! Tylko co?

W dniu dzisiejszym 31.08.2014r udałem się na zawody do niedaleko oddalonego od Kwidzyna, Malborka na II Bieg z okazji Święta Lotnictwa Polskiego, start godz.13.
Pewnie normalnie chwalił bym się tutaj jakąś nową życiówką, lecz nie tym razem, wiem że coś poszło nie tak pewnie dopiero na dniach to przeanalizuję, ale jednak gdzieś zrobiłem błąd, może to kiepska dyspozycja dnia dzisiejszego, albo po prostu pech.
Może zanim podam czas jaki udało mi się "wykręcić" kilka słów wstępu.
W tym miesiącu może zrobiłem miej km na treningach niż bywało to wcześniej jednak były bardziej intensywne, co skutkowało poprawieniem czasów na kilku dystansach tj. 5km- 19:20;   10km- 41:45; Półmaraton 1:38:13 dodam, że wszystkie te czasy były wybiegane podczas treningów nie zawodów.
Analizując przyczyny dzisiejszej osobistej "klęski" bo tak można to nazwać, może było złe przygotowanie? Może przyczynił się o tego czwartkowy trening gdzie zrobiłem 24km, nie wiem? Generalnie zawsze w czwartki mam wybiegania i do tej pory było wszystko ok ;/ Może kwestia diety? może za dużo "niezdrowego" jedzenia pochłonąłem?  A może to kwestia nawodnienia? Nie mam pojęcia, jednak wiem, że coś poszło nie tak.

Na zawody które rozpoczęły się o 13 przyjechałem na tyle szybciej już po 11, że na spokojnie odebrałem sobie pakiet startowy, miałem czas na wszamanie jeszcze paru bananów i zrobienie rozgrzewki, trucht + rozciąganie. Wszystko wydawało się, że jest ok, no może fakt, że chyba jestem od paru dni lekko podziębiony.
Po wspólnej rozgrzewce stałej paczki z Kwidzyna, stanęliśmy spokojnie na linii startu, no może prawie spokojnie ;p
 
I czekaliśmy na odliczanie 10,9,8.. 3,2,1 Start... I poszliśmy, na uszach zaciągnięta muzyka z kawałkami które dają mi kopa ;p i poszedłem he he jak dzik w żołędzie ;p (może to było przyczyną tego co miało miejsce później). Teraz pisząc tego posta uświadamiam sobie, że nawet nie wiedziałem jaki czas chce zrobić.... cholera jaka amatorszczyzna ;/ Nie che tu nikogo obrażać ale chodzi mi o to, że zawsze jak byłem na zawodach to mówiłem sobie aha jak się uda to zrobię tyle i tyle jak będzie szybciej to fajnie jak się nie uda to trudno. Tym razem nie postawiłem sobie progu i zachowałem się jak buc który panoszy się jak by biegał nie wiadomo jak szybko (z tego miejsca przepraszam kilka osób za cwaniakowanie jak się pytali ile chcę pobiec, te osoby dobrze wiedzą o kogo chodzi :( )
No i start doładowany energią płynącą z muzyki pobiegłem, jak dla mnie bardzo szybko:
1km- 3:42
2km- 3:53
3km- 3;59
i w końcu sobie uświadomiłem chłopie zwolnij to nie te tempo, nie zachowuj się jak osoba która biegnie pierwszy raz max na starcie później koniec i wypompowany, he he teraz śmiać mi się che bo jak to sobie piszę to właśnie tak się zachowałem, jak to by był bieg na 5km.
Po 3 km stało się KOLKA ;/ nie wiedziałem co robić, spanikowałem :( mówię sobie dobra zwolnię przytrzymam rękom lewy bok pooddycham przeponom będzie ok,
4km- 4:24
Myślałem, że to pomorze jednak myliłem się owa piękna dama zwana kolką postanowiła towarzyszyć mi już do końca imprezy, najgorzej było na 9km musiałem się zatrzymać bo myślałem, że padnę :::( 9km- 5:10
na szczęście 10 km przyspieszałem mimo mega kolki, he he na mecie czekała moja wspaniała żona więc nie mogło być siary, więc na ostaniach 200 metrach objechałem jeszcze 3 ludzi :) 
I w końcu koniec meta :) Boże nigdy nie myślałem, że to będzie pierwszy mój bieg gdzie tak mocno musiałem walczyć z własnym sobą jednak humor poprawił mi medal na mecie ;p bo ładny jeszcze takiego nie miałem :)


Na odwrocie sentencja:
Z okazji Święta Lotnictwa Polskiego wszystkim polskim lotnikom oraz ludziom lotnictwa życzymy wytrwałości w realizacji lotniczej pasji latania oraz dużo zdrowia, optymizmu w życiu codziennym i w pracy zawodowej, a przede wszystkim wysokich i bezpiecznych lotów


Wiecie co mnie najbardziej wzruszyło z tej sentencji? fraza optymizmu w życiu :) dokładnie przecież startów będzie jeszcze sporo w mojej karierze (oczywiście jeśli zdrowie pozwoli) więc czy bieganie jest dla mnie czymś chorym w czym muszę wygrywać z własnymi życiówkami co bieg? Nie to ma dawać radość, radość z tego, że robimy to co kochamy coś czego nikt nam nie odbierze... A medal na finiszu ma być kolejnym miłym wspomnieniem :)

A po zawodach jak już wszyscy ochłonęli po uroczystym wręczeniu nagród odbyła się loteria na której pierwszy raz coś wygrałem bo wylosowali mój nr :)
Pamięć USB 8GB + sól do kąpieli :)

Ps. Podziękowania dla Michała za takiego o to sms-a który podniósł mnie na duchu bo nie ukrywam, że po biegu miałem lekkiego doła
Czasami tak wychodzi.... kolki, sznurówki czy sikanie :)... he he... przed nami duuzzzo sprawdzianów.. także trening trening i jeszcze raz trening...
Dokładnie bo już za tydz start w Iławie teraz dystans Półmaratonu :) Będzie dobrze

Ps2. No tak nie podałem czasu, więc tak to wyglądało:
Miejsce open 74, w kategorii wiekowej 12
czas: 00:44:53 ;p

6 komentarzy:

  1. Aż tak źle nie było z czasem ale kolka to zmora. Dziś kolega też sobie biegł 10 km taki mały teścik i... pierwsze 3 km jak hart a 9 i 10 km ostatkami sił z czasem 1-3 km po 4.05-4.20 8-10 km po 5.10-5.50. Przedobrzył. Ale to dobra lekcja pokory i lekcja dla każdego z Nas. Nauczka na przyszłość. Lepiej się uczyć na cudzych błędach niż na swoich. Ogólnie gratulacje i powodzenia w następnych zawodach. Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłem przypadkiem na tym biegu,ponieważ zwiedzałem zamek z moim synkiem.Byłem miło zaskoczony jak zobaczyłem koszulki"kwidzyn biega".szacun dla was,że się pokazujecie!Wiem,że wynik jest dla Was ważny,ale dla nas kibiców nie najważniejszy...:)Trzymamy kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje w imieniu całej naszej grupy:) Wsparcie kibiców bezcenne :)

      Usuń
  3. Rok temu i ja dostałem tam lekcję pod tytułem KOLKA... Jedna jak dla mnie z najgorszych przypadłości podczas biegu. Gratulację za walkę o jak dla mnie niezły czas :P

    OdpowiedzUsuń