wtorek, 15 listopada 2016

Bieg Niepodległości Pruszcz Gdański 12.11.2016

Parę słów zamiast wstępu...

 

Z Biegiem Niepodległości mam miłe wspomnienia, może nie tyle obecnym biegiem co w ogóle Biegiem z tej okazji, dlaczego?! Mianowicie 3 lata temu 11.11.2013 wystartowałem po raz pierwszy w swoich zawodach na dystansie 10km, z perspektywy czasu zmienił się praktycznie wszystko przez te 3 lata ;) Zarówno wizualnie (waga 90kg) jak i mentalnie (silna psychika i wola walki). He he pamiętam jak dziś swój pierwszy start, zero pojęcia o bieganiu (teraz to zabawne, jak przypomnę sobie jak się ubrałem na swój pierwszy start ;p po pierwszym km myślałem, że się utopie od własnego potu tyle miałem warstw ubrań na sobie ;p).
Ale to nie wpis o porównaniu przeszłości do teraźniejszości, po prostu chciałem nawiązać do tego, że bieg z tej okazji związany jest z moimi początkami startów w oficjalnych zawodach. Dodam tylko, że pierwsze zawody ukończyłem z czasem 54 minut i byłem mega szczęśliwy :)


Dlaczego typ padł akurat na ten bieg ?!

 

Powiem szczerze, wiedziałem, że Bieg Niepodległości będzie biegiem którym zakończę jakże udany sezon 2016 (ale to temat na osobny wpis). Na początku zastanawiałem się nad biegiem w Gdyni tam gdzie stawiałem swoje pierwsze kroki na zawodach, jednak ostatecznie typ padł na zawody w Pruszczu Gdańskim.
Teraz gdy siedzę przed kompem i próbuje opisać piękną historię związaną s tym biegiem, wiem, że to była dobra decyzja. Mało tego wiem, że za rok też będę chciał tu przyjechać !
Dlaczego?! To świetne miejsce do bicia własnych rekordów, trasa praktycznie płaska jak stół, teren lotniska okazał się strzałem w dziesiątkę. Jedyny minus do trasy do którego mógłbym się przyczepić to fakt, że pewien odcinek (na szczęście nie długi) trasy biegliśmy po trawie z błotem, biegnąc w butach startowych (obecnie nike zoom streak 5 - miałem całą podeszwę w błocie zero bieżnika i jeździłem jak na slikach ;p ale to tylko taki szczegół ;p), znacznie utrudniało to trzymanie tempa.
Poza tym trasa jak marzenie mogę śmiało powiedzieć, że na szybszej trasie chyba nie biegałem.
Co warto podkreślić, jest to bieg dość "kameralny" nie ma tu takiego ścisku jak na dużych biegach, gdzie liczba uczestników sięga kilku tysięcy, dodatkowo pozwoliło to na poprawę swoich rekordów życiowych niezależnie od tego czy biegło się na złamanie 1 godziny 50 czy 40 minut. Dlaczego? Dlatego, że nie było ścisku i biegło się bardzo przyjemnie teren lotniska miał na tyle szeroki pas że z łatwością można było wymijać i być wyminiętym przez innych biegaczy.


Ciężka praca popłaca...

 

Tak jak wspominałem, to był mój ostatni bieg w sezonie, chciałem go zakończyć z przytupem ;) I tak się stało :)
Dzień przed biegiem rozmawiałem sporo z trenerem, który dał dobre wsparcie psychiczne i sporo motywacji. Wspólnymi siłami ustaliliśmy, że to będzie moje 30-ci parę minut ;) Czyli bieg do odcinki... i tak się stało ;) W planach nie ukrywam była mowa o łamaniu 37 minut, wiem dla niektórych to kosmos ale powiem szczerze, że na początku tego sezonu też bym walnął przysłowiowego karpia jak by mi ktoś powiedział, że złamie 40 minut, no może, że złamie 40-stkę to spoko ale w życiu nie pomyślałem, że będzie to poniżej 39 ;)
Plan był ambitny zacząć w tempie 3:40 !!! ha ha już troszkę mnie znacie i gdybym nie wyrwał szybciej nie był bym sobą pierwszy kilometr tempo 3:32 czuję w nogach gaz więc lecę dalej i tak trzymałem tempo w granicach 3:35min/km mówię sobie trasa przyjemna płaska dobrze się biegnie, aż tu nagle ciach wbiegamy na trawę moje buty kompletnie jeżdżą zero przyczepności zwalniam do 4:00/km i co i dalej się ślizgam ;/ dodatkowo miejscami małe błotko spowodowało oklejenie moje i tak cienkiej i płaskiej podeszwy i zanim błoto odpadło i na nowo rozpędziłem się do tempo 3:35-3:40/km troszkę czasu minęło ;/ dodam tylko, że bieg składał się z dwóch pętli więc ten temat przerabiałem dwukrotnie ;p Pomijając ten epizod ze śliską trawą, i tak trasa jest mega szybka, i wręcz zachęca do szybszego biegu. Dodatkowo nie wiem, czy organizatorowi się to udało czy naprawdę rzetelnie odmierzył trasę ale na zegarku Garmin 630 trasa miała długość 9,99km czyli wręcz idealnie, co jest dodatkowym atutem.
Na tak szybkiej trasie udało mi się utrzymać średnie tempo 3:44/km co w rezultacie dało mi czas 37:20 na 10 km i jest to mój oficjalny rekord życiowy na tym dystansie. Czas jaki uzyskałem pozwolił na to aby zająć 3 miejsce w kategorii open :) Więc na zakończenie sezonu udało stanąć się na pudle :)
Chciałbym tylko na koniec powiedzieć, że złamanie 37 min było w zasięgu ręki, może gdyby nie ta trawa ;p Jednak przyznaje się biegłem do odcinki i na chwilę obecną szybciej już bym nie pobiegł ;) Pamiętajcie na zawodach albo 100% albo wcale ;)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz