Kilka zdań zamiast wstępu...
Na początku chciałbym przeprosić, za moją bierną postawę jeśli chodzi o umieszczanie postów na bloga, zdaję sobie sprawę, że tłumaczenia tego faktem większej koncentracji na profilu Abc Biegacza (Facebook) to kiepski powód. Więc może spróbuję wytłumaczyć się tym, że to był dla mnie bardzo zwariowany czas który można sprowadzić do kilku elementów które były powtarzane na okrągło PRACA-DOM-RODZINA-TRENING. Dodatkowo wiadomo jak to w wakacje okres urlopowy, ja co prawda nie miałem urlopu bo wykorzystałem go zaraz po urodzeniu swoje córeczki, ale chciałem być fer wobec kolegów i koleżanek z pracy i można powiedzieć, że tych dyżurów troszkę się skumulowało w małym odstępie czasowym, na szczęście powoli wraca wszystko na właściwe tory i tak jak to bywa z serialami i innymi programami w TV - powracają z nowymi emocjami mam nadzieję, że i tak będzie z blogiem, mam w planach kilka zmian które znacznie ułatwią poruszanie się po blogu ale to nie o tym teraz, przejdźmy może do sedna a mianowicie trzech starów które wniosły do mojego świata biegowego wiele, co konkretnie?! Przełamanie! i wiarę we własne możliwości :)I BIEG PRZEŁAJOWY O PUCHAR WÓJTA GMINY SADLINKI 20.08.2016
Z tym biegiem była wielka niewiadoma tzn do ostatniej chwili nie wiedziałem, że w nim wystartuje ;p Przeważyło o tym fakt, że bieg został zorganizowany przez klub w którym obecnie biegam i na chwilę obecną żadnej zmiany nie przewiduję (to tak dla ciekawskich ;p). Jak to się stało, że nie wiedziałem o biegu organizowanym rzez mój klub? tak jak wcześniej pisałem był to okres w którym miałem większą ilość dyżurów i nie ogarniałem innych spraw he he.Później myślałem, że będą to tylko biegi dla dzieci, jednak praktycznie na ostatnią chwilę udało mi się zapisać, gdyż miejsc było tylko 100 a lista zawodników uzupełniła się bardzo szybko.


Co do tras to start był uplasował się w szkole w Sadlinkach i również tam była meta. Trasa wiodła przez leśne utwardzane drogi ale nie zabrakło na niej też kocich łbów (czy jak to się mówi ;p chodzi o kostkę) a także małego odcinak po asfalcie. Osoby które biegły mogą potwierdzić (i pewnie wielu osób to zmyliło), że mimo dróg płaskich jak stół w okolicach Sadlinek w tym przypadku pierwsze 2,5 kilometra to podbieg a ostatnie 300m podbiegu dało ostro we znaki na szczęście na szczycie góry był nawrót który pozwolił się na nowo rozpędzić :) Czas z jakim przekroczyłem metę to 19:11 co pozwoliło mi to zająć 6 miejsce w kat. open oraz 1 w kat.M30 :) :) :)
Jak szaleć to na całego dzień po biegu na 5km crossu pojechałem sprawdzić się na asfalcie podczas III DYCHY NAD WISŁĄ
Dokładnie tak jak w opisie nie ma w tym żartu ;) Naładowany pozytywną energią która płynęła ze zdobycia !miejsca w kat. wiekowej + buzujące endorfiny skierowały mnie do pięknego miasta Tczew.

Podczas startu oczywiście prognozy pogody się nie sprawdziły i już z chwilą odbierania pakietów zaczął lać deszcz, nie wspominając już o tym, że z chwilą wystrzału startera zaczęło lać jeszcze mocniej, ale sam deszcz nie przeszkadzał mi tyle co "głupie osły" bo inaczej ich nie nazwę, przepraszam za wyrażenie ale to coś co mnie najbardziej denerwuje. Mowa tu o ludziach którzy w życiu nie przebiegli 10km poniżej godziny a ustawiają się na linii startu ;/ masakra pytam po co ?! co im to daje?! chyba jarają się tym, że blokują kogoś kto w tym momencie chciałby sprawdzić się podczas biegu do którego przygotowywał się kilka miesięcy, pamiętam jak ja pojechałem na pierwsze zawody biegałem w granicach 55min ustawiłem się na czas 1h. Nie blokowałem nikogo, nikt nie blokował mnie a dodatkowo nie musiałem na początku narzucać morderczego tempa. Ok bo nie o tym to wpis ;p

Generalna próba przed maratonem czyli... Start w 26 Półmaraton Philips Piła
Skłamał bym jak bym napisał, że pojechałem na ten bieg "na zaliczenie" wiedziałem, że od samego początku poprzeczka będzie zawieszona bardzo wysoko, może dla tego już parę dni szybciej chodziłem z miejsca na miejsce przy czym nie mogłem się skupić, masakra dawno nie miałem takiego stanu zarówno podniecenie i chęć wystartowania mieszała się z każdą chwilą bardziej ze strachem głupimi myślami, że nie dam rady itp itd. Sam sobie zawiesiłem poprzeczkę wysoko, postanowiłem złamać dla wielu biegaczy "magiczną" barierę 1h30min co prawda na treningu udało mi się zrobić czas 1:28:30 ale to po bieżni na stadionie ;p czyli po płaskim he he więc wyjazd do Piły był jedną wielką niewiadomą.

Wszystko wyliczyliśmy sobie praktycznie na styk, tak więc po odebraniu pakietów przebraniu się mieliśmy raptem 30 min na przeprowadzeni rozgrzewki i ustawienie się w odpowiedniej strefie startowej. Jeszcze przed startem udało mi się spotkać z dwoma "czytelnikami" fajnie było Was chłopacy w końcu poznać na żywo (gratulacje z biegu bo naprawdę dobre czasy).

Czy warto było biec do przysłowiowej odcinki?! Sami oceńcie ;p Czas na mecie 1h24min59s Ogień :)
Powiem szczerze, że nawet mi się to nie marzyło żeby przebiec połówkę w takim czasie, dodatkowo cieszy mnie bardziej fakt, że wynik zrobiłem na trasie atestowanej czyli od tego dnia taki oto wynik wpisuję w swoje biegowe CV ;)
Podjarany tym faktem z upragnieniem czekam na swój drugi maraton po raz kolejny w Warszawie cel ?! poprawić swoją życiówkę która wynosi 3:30:07 jak nic się nie wydarzy to czysta formalność, ale nie zapominajcie, że maraton rządzi się własnymi prawami ;)
Ps. Chciałbym podziękować Wszystkim tym, którzy podczas biegu przybili pionę oraz na mecie rozmawiałem z wieloma biegaczami którzy śledzą moje wypociny ;) Jeszcze raz dzięi za miłe słowa cenne uwagi i do zobaczenia na kolejnych zawodach ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz